Wiele z Nas ma ten sam
problem, a mianowicie swój wygląd, a raczej problem z zaakceptowaniem go. Dziś będę się żalić na kolejne próby
zrzucenia wagi. Jestem chodzącym przykładem, że na studiach się nie chudnie!
Sądziłam, że nowe miejsce, nowe obowiązki wywołają odwrotny efekt, jednak
bardzo szybko zaaklimatyzowałam się w
Toruniu, a nieregularny tryb życia i poznanie nowych miejsc, poskutkowało
nowymi kilogramami.
W zeszłą wiosnę
postanowiłam zacząć z tym walczyć. Zaczęłam od rozpoczęcia dnia. Kiedyś byłam
mega śpiochem! Mogłam spać do południa i nie wywoływało to u mnie żadnych
wyrzutów sumienia. Teraz staram się wstawać około godziny 8:30-9:00, aby
zachować regularność posiłków. Nie zawsze mi to wychodzi, ale chyba liczą się
starania, prawda? Z powodu wady serca nie mogę uprawiać sportu, więc staram się
w inny sposób. Warzywa, owoce, ograniczenie przekąsek, słodyczy no i przede
wszystkim fast food-ów. Jednak człowiek to człowiek i czasami pokusa jest
silniejsza, w związku z tym jem! Jem a potem wyrzuty sumienia, co jest chyba
najgorsze z tego wszystkiego.
Nie czuje się źle w swoim
ciele i to całe zrzucenie wagi to raczej przez to co, widzę wokół siebie. Kiedy
wracam wieczorami z zajęć i moim jedynym marzeniem jest prysznic, kolacja i
serial czy książka, to wszyscy wokół wychodzą z nory i biegają! Wchodząc na
facebooka, codziennie na tablicy pojawiają się ‘motywujące’ zdjęcia osób przed
i po metamorfozie, nowy zestaw ćwiczeń, przewijają się nazwy nowych diet. Rzucę
czasami na to okiem, ale czy coś z tym robię? Niechętnie. Czy teraz wypada być
osobą noszącą rozmiar 34!? Sama noszę 38, a zdarza się, że jest to 40, ale nic
sobie z tego nie robię. Chyba w tym wszystkim chodzi o akceptację siebie, a ja
to zrobiłam. To, co napisałam wyżej, zmieniło się w ‘jedz zdrowo’ a nie ‘chudnij’.
Zrobiłam to też dla mojej rodziny, która lubi jeść sporo i dość niezdrowo,
tłusto. Teraz mam więcej czasu i staram się go jak najwięcej spędzać w domu, w
Grudziądzu. Wtedy to ja zastępuje mamę w kuchni, wprowadzam dużo więcej warzyw
do każdego posiłku, wymyślam alternatywne, zdrowsze wersje potraw, które
zazwyczaj goszczą na talerzu i o dziwo wszystkim smakuje! Jest to dowód, że
można. Zachęcam Was do tego samego. Eksperymentujcie, nie tylko same! Gotowanie
na innych to duża frajda, a fakt, że robicie dla nich coś dobrego, a zarazem
zdrowego, wywołuje po prostu szczęście.
Niech tej wiosny słońce świeci Wam cały czas. Pozdrawiam!:)
Robi się coraz cieplej, a to oznacza, że herbata idzie w odstawkę. WODA, WODA, WODA! Czekam jeszcze na świeżą miętę, którą mam na działce.. pycha!
Super podejście do życia ! gratuluję motywacji i efektów ! :)
OdpowiedzUsuń